Co wspólnego ma wyrób ceramiki z wdrażaniem architektury korporacyjnej?

Kategoria II

Jakiś czas temu na blogu Krystiana Mularczyka, który poświęcony jest różnym aspektom zarządzania znalazłem bardzo interesującą historię, którą chciałbym w całości zacytować i zadedykować jednemu z dyrektorów w dużej instytucji finansowej… Morał na końcu wpisu, a teraz historia. 

Nauczyciel ceramiki zrobił w swojej klasie konkurs. Podzielił klasę na pół – ci z lewej będą oceniani na podstawie ilości wykonanych garnków, ci z prawej na podstawie jakości. Prosta sprawa – w finalny dzień klasa miała przynieść swoje rękodzieła. Grupa ilościowa będzie ważyła swoje wyroby otrzymując ocenę bardzo dobrą za 25 kilogramów wyrobów, dobrą za 20 kilogramów itd. Grupa jakościowa mogła otrzymać ocenę bardzo dobrą za stworzenie tego jedynego, idealnego garnka.
Okazało się, że garnki ocenione najwyżej za jakość powstały w grupie ilościowej… Dlaczego? Kiedy grupa ilościowa pracowała „masowo” ucząc się na własnych błędach, udało jej się stworzyć na podstawie doświadczenia kilka idealnych egzemplarzy. Natomiast grupa jakościowa siedziała i teoretyzowała na temat idealnego wyrobu – w efekcie skończyła z kilkoma niezłymi teoriami i kupą gliny.

A teraz nawiązanie do zapowiedzianego na wstępie dyrektora… Podczas rozmowy, stwierdził on, że mimo jego właśni pracownicy/podwładni przekonują go do wdrożenia architektury korporacyjnej – to on… poczeka, zastanowi się, rozważy wszystkie opcje za i przeciw, będzie myślał czy aby na pewno architektura korporacyjna mu się przyda – bo przecież konkurencja jej jeszcze nie ma… Ale stwierdził również – że jak się za to zabierze – to na pewno zrobi taką architekturę “że ho-ho”. Może i tak. A może zostanie tylko z “kupą gliny”…