Architekt korporacyjny jako pracownik outsourcowany. Czy to na pewno dobry pomysł?
Jakiś czas temu mój kolega – Pan Jarek Żeliński, który specjalizuje się w obszarze analizy biznesowej i zarządzania wymaganiami – opublikował na swoim blogu tekst pt.: “Jak rozmawiać z biznesem nt. Architektury Korporacyjnej“. Pojawił się w nim akapit, który skłonił mnie do chwili zastanowienia i przygotowania mojego komentarza (pozwoliłem sobie również na to, ze względu na fakt, iż w tym tekście byłem kilkukrotnie cytowany :) ).
Poniżej przytaczam przedmiotowy akapit: “Od czego należy zacząć [wdrożenie architektury korporacyjnej – przyp. AS)]? Od zbudowania własnej (lub własnego wariantu) metodyki jej tworzenia oraz zatrudnieniu Architekta. Czy to powinien być własny pracownik? Moim zdaniem nie, gdyż po pierwsze nie będziemy w stanie obciążyć go pracą na 100%. Po drugie powinien to być ktoś z zewnątrz, by nie był uwikłany w wewnątrzorganizacyjne zależności – Architekt korporacyjny nigdy nie powinien być interesariuszem w projekcie związanym z reorganizacją a jako pracownik zawsze nim będzie (podobnie jak lekarz domowy to raczej nikt z domowników)” (podkreślenie pochodzi od autora w/w akapitu).
A teraz po kolei :). Zgadzam się w 100% z pierwszymi dwoma stwierdzeniami: “Od czego należy zacząć [wdrożenie architektury korporacyjnej – przyp. AS)]? Od zbudowania własnej (lub własnego wariantu) metodyki jej tworzenia oraz zatrudnieniu Architekta“. Rzeczywiście, bez opracowania podejścia do zarządzania architekturą korporacyjną uwzględniającą specyfikę organizacji – nie ma dużych szans na osiągnięcie powodzenia przedsięwzięcia.
Natomiast nie mogę zgodzić się z odpowiedzią na pytanie: “Czy to powinien być własny pracownik?“. Pan Żeliński uważa, że nie, podając dwa argumenty. Pierwszym z nich jest stwierdzenie: “nie, gdyż po pierwsze nie będziemy w stanie obciążyć go pracą na 100%” – i to jest prawda, najczęściej pracownicy danej organizacji są “zawaleni” bieżącymi pracami i nie mają czasu na realizację działań związanych z tworzeniem modeli architektonicznych. Natomiast zupełnie nie przekonuje mnie stwierdzenie ” po drugie powinien to być ktoś z zewnątrz, by nie był uwikłany w wewnątrzorganizacyjne zależności – Architekt korporacyjny nigdy nie powinien być interesariuszem w projekcie związanym z reorganizacją“.
Ze względu na fakt, że decyzje, których podjęcie rekomenduje architekt korporacyjny (poprzez przygotowanie odpowiednich analiz) odcisną trwałe piętno na organizacji oraz ponieważ organizacja będzie musiała funkcjonować w oparciu o modele zaproponowane przez zespół architektoniczny – dla mnie architekt korporacyjny powinien w pełni identyfikować się z organizacją i być jej pracownikiem etatowym!
Czy to oznacza, że nie ma miejsca na konsultantów w obszarze architektury korporacyjnej. Na szczęście – dla mnie i dla Pana Żelińskiego – jak najbardziej jest :). Sądzę, że konsultanci doskonale sprawdzają się przy:
- budowie praktyki architektonicznej (w szczególności kastomizacji podejścia do budowy architektury korporacyjnej),
- wdrażaniu i kastomizacji repozytorium architektonicznego,
- definiowaniu metamodelu zawartości,
- formułowaniu pryncypiów i standardów (ale jako wsparcie, a nie główni wykonawcy),
- tworzeniu modeli architektonicznych (ale bardziej na zasadzie “inteligentnych piór”).
Gdzie konsultanci nie powinni być wykorzystywani? Wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z decyzjami architektonicznymi oraz mechanizmami ładu architektonicznego – tj. przy przeglądach architektonicznych, zarządzaniu wyjątkami i odstępstwami, nadzorowaniu realizacji pryncypiów architektonicznych, modelu docelowego, przygotowywaniu rekomendacji architektonicznych.
Oczywiście można zapytać się, co w sytuacji, w której organizacja chce zbudować praktykę architektoniczną i nie ma pracowników z odpowiednimi klasyfikacjami. Ja wówczas rekomenduję ich zatrudnić na etat. Oczywiście w procesie rekrutacyjnym można postawić odpowiednie wymagania – tj. np. doświadczenie w przedsięwzięciach architektonicznych, znajomość ram architektonicznych, języków modelowania, znajomość określonej branży itp.
Komentarze do wpisu
Sercem jestem za Panem, Panie Andrzeju. Ale praktyka pokazuje, że podejście Pana Jarka- mimo że dla mnie również kontrowersyjne - jest o wiele bardziej skuteczne w wielu organizacjach. Realizując projekty architektury korporacyjnej również przekonuję klientów, że architekt powinien być pracownikiem etatowym. Aby ułatwić architektowi pracę (jak p. Jarek ładnie to określił: "uwikłania w wewnątrzorganizacyjne zależności,) należy zapewnić mu odpowiednią pozycję w organizacji, np. pełnomocnika zarządu. Niestety, z moich obserwacji wynika, że zarządowi łatwiej uwierzyć w rzetelność wykonanej analizy i opracowanej architektury w przypadku, gdy jest przygotowana przez zewnętrznego dostawcę.
Witam,
Niestety muszę się z Panem zgodzić. Czyli dobre wzorce, dobrymi wzorcami, a polska (i nie tylko polska) rzeczywistość mocno skrzeczy...
Pozdrawiam,
Andrzej Sobczak
To wszystko jakieś bzdury. Ludzie, co wy produkujecie, jakie dobra przysparzacie krajowi?! To wszyatko wirtualna papka i paplanina oprawiona wybujałymi teoriami. W mojej firmie nie potrzeba "żadnych takich" nicnierobusiów tylko ludzi mądrych z wiedzą użyteczną i podejściem inowacyjnym. Nie potrzeba mi żadnych lalusiów od nie wiadomo czego. Dziwię sie że są jacyś pracodawcy zatrudniających magistrów od wirtualnego niczego!
Dodaj komentarz